W sobotę 24 czerwca korzystając z zaproszenia Weald & Downland
Living Museum w Singleton niedaleko Chichester odwiedziliśmy to
niezwykłe miejsce. Nasza wizyta zbiegła się z początkiem kalendarzowego
lata i związanym z tym przesileniem letnim oraz tradycją poszukiwania
kwiatu paproci, o którym legendę poznaliśmy na zajęciach poprzedzających
naszą wycieczkę.
Wszyscy punktualnie przybyli na miejsce zbiórki i
ruszyliśmy w trasę. Niezbyt zachęcająca początkowo pogoda wyklarowała
się jak tylko dotarliśmy na miejsce i do końca naszego pobytu mogliśmy
cieszyć się słońcem i lekkim powiewem wiatru. Z autokaru ukazały nam się
duże nowoczesne szklane budynki, które wtapiały się ogrom zieleni i
malowniczą taflę wody tuż za nimi. Prawdziwe piękno tego terenu ukazało
się nam po przejściu przez sklepik z pamiątkami i małą wystawę będącą
namiastka tego, co można zobaczyć na terenie całego muzeum. Weald &
Downland Living Museum to nie budynek z eksponatami w oszklonych
gablotach, ale mnóstwo najróżniejszego rodzaju budynków wiejskich
(stajnie, szkoła, domy mieszkalne), do których można wejść i zobaczyć
rzeczy z przeszłości, jak były budowane przez ludzi i jak używane.
Nasza szkolna grupa podzieliła się na 4 mniejsze grupki, w których
mogliśmy brać udział w zajęciach zorganizowanych przez pracowników
muzeum. A zajęć było całkiem sporo i sprawiły nam one ogromną radość.
Podczas zabaw na powietrzu mogliśmy poznać i spróbować naszych sił w
tradycyjnych grach takich jak: ringo (quoits), strącanie kokosow piłka,
kręgle, chodzenie na szczudłach czy rzut gumowcem (zabawa, która
wyzwoliła w nas największe pokłady rywalizacji i śmiechu).
Powitanie
lata nie mogło odbyć się bez plecenia wianków. Dzięki pomocnym
instrukcjom Pani Heather (i pomocy rodziców i opiekunów w przypadku
młodszych dzieci) każdy, kto tylko chciał, mógł poznać technikę i zrobić
sobie wianek z wierzbowych witek, listków i kwiatów. Wszyscy wyglądali
przeuroczo nosząc kolorowe wianki.
Część dzieci próbowała swoich sił
w budowaniu małych statków z łupinki orzecha. Oczywiście później były
wyścigi tych statków na morzu czyli w balii wypełnionej wodą (a tak
swoją drogą, to w takich baliach nasze babcie i prababcie robiły pranie
zanim pojawiły się pralki). Ale wyglądało to równie poważnie: malutkie
precyzyjnie wykonane łódeczki i ogrom wody w blaszanej balii.
Niektórym z nas udało się wykonać prace plastyczne - malowaliśmy farbą
różne liście i odciskaliśmy je na papierze. Powstały najróżniejsze
kompozycje - od bardzo jasno sprecyzowanych kształtów zwierzątek czy
ludzików po abstrakcyjne kolorowe plamy. Wszystko zależało od weny
autora pracy.
Pracą wymagającą trochę cierpliwości i precyzji było
wykonanie małej doniczki z paska gazety a następnie zasianie w niej
nasionka słonecznika lub groszku.
Po pracach plastyczno - sportowych
mogliśmy obejrzeć pobliskie budynki i ich mieszkańców (konie, świnki).
Udało nam się również upleść kolorowa plecionkę ze wstążek
zamieszczonych na majowym słupie. Oczywiście towarzyszyła temu melodia
grana na skrzypcach przez jedną z pracownic muzeum.
Podczas
wycieczki mogliśmy podziwiać harmonię, w jakiej ludzie żyli z naturą.
Wokół niektórych domów w ogrodach można było poczuć woń rosnących
roślin, które wykorzystuje się w kuchni oraz jako naturalne leki.
Mogliśmy zobaczyć i pogłaskać lub nakarmić zwierzęta: konie, świnie,
kaczki. Naszą uwagę zwróciła również ogromna pszczoła, z którą bawiliśmy
się po posiłku (fotografie poniżej).
Pełni wrażeń i bardzo zmęczeni wróciliśmy do Portsmouth.
Dziękujemy Muzeum za wysiłek w przygotowanie wszystkich atrakcji!
Dziękujemy towarzyszącym nam wolontariuszom i rodzicom za pomoc w
opiece nad dziećmi.
https://www.facebook.com/PolishCommunitySchoolPolskaSzkolaSobotnia/posts/1642589815813513
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz