wtorek, 11 lipca 2017

Wycieczka szkolna do Weald and Downland Living Museum

W sobotę 24 czerwca korzystając z zaproszenia Weald & Downland Living Museum w Singleton niedaleko Chichester odwiedziliśmy to niezwykłe miejsce. Nasza wizyta zbiegła się z początkiem kalendarzowego lata i związanym z tym przesileniem letnim oraz tradycją poszukiwania kwiatu paproci, o którym legendę poznaliśmy na zajęciach poprzedzających naszą wycieczkę.
Wszyscy punktualnie przybyli na miejsce zbiórki i ruszyliśmy w trasę. Niezbyt zachęcająca początkowo pogoda wyklarowała się jak tylko dotarliśmy na miejsce i do końca naszego pobytu mogliśmy cieszyć się słońcem i lekkim powiewem wiatru. Z autokaru ukazały nam się duże nowoczesne szklane budynki, które wtapiały się ogrom zieleni i malowniczą taflę wody tuż za nimi. Prawdziwe piękno tego terenu ukazało się nam po przejściu przez sklepik z pamiątkami i małą wystawę będącą namiastka tego, co można zobaczyć na terenie całego muzeum. Weald & Downland Living Museum to nie budynek z eksponatami w oszklonych gablotach, ale mnóstwo najróżniejszego rodzaju budynków wiejskich (stajnie, szkoła, domy mieszkalne), do których można wejść i zobaczyć rzeczy z przeszłości, jak były budowane przez ludzi i jak używane.
Nasza szkolna grupa podzieliła się na 4 mniejsze grupki, w których mogliśmy brać udział w zajęciach zorganizowanych przez pracowników muzeum. A zajęć było całkiem sporo i sprawiły nam one ogromną radość. Podczas zabaw na powietrzu mogliśmy poznać i spróbować naszych sił w tradycyjnych grach takich jak: ringo (quoits), strącanie kokosow piłka, kręgle, chodzenie na szczudłach czy rzut gumowcem (zabawa, która wyzwoliła w nas największe pokłady rywalizacji i śmiechu).
Powitanie lata nie mogło odbyć się bez plecenia wianków. Dzięki pomocnym instrukcjom Pani Heather (i pomocy rodziców i opiekunów w przypadku młodszych dzieci) każdy, kto tylko chciał, mógł poznać technikę i zrobić sobie wianek z wierzbowych witek, listków i kwiatów. Wszyscy wyglądali przeuroczo nosząc kolorowe wianki.
Część dzieci próbowała swoich sił w budowaniu małych statków z łupinki orzecha. Oczywiście później były wyścigi tych statków na morzu czyli w balii wypełnionej wodą (a tak swoją drogą, to w takich baliach nasze babcie i prababcie robiły pranie zanim pojawiły się pralki). Ale wyglądało to równie poważnie: malutkie precyzyjnie wykonane łódeczki i ogrom wody w blaszanej balii.
Niektórym z nas udało się wykonać prace plastyczne - malowaliśmy farbą różne liście i odciskaliśmy je na papierze. Powstały najróżniejsze kompozycje - od bardzo jasno sprecyzowanych kształtów zwierzątek czy ludzików po abstrakcyjne kolorowe plamy. Wszystko zależało od weny autora pracy.
Pracą wymagającą trochę cierpliwości i precyzji było wykonanie małej doniczki z paska gazety a następnie zasianie w niej nasionka słonecznika lub groszku.
Po pracach plastyczno - sportowych mogliśmy obejrzeć pobliskie budynki i ich mieszkańców (konie, świnki). Udało nam się również upleść kolorowa plecionkę ze wstążek zamieszczonych na majowym słupie. Oczywiście towarzyszyła temu melodia grana na skrzypcach przez jedną z pracownic muzeum.
Podczas wycieczki mogliśmy podziwiać harmonię, w jakiej ludzie żyli z naturą. Wokół niektórych domów w ogrodach można było poczuć woń rosnących roślin, które wykorzystuje się w kuchni oraz jako naturalne leki. Mogliśmy zobaczyć i pogłaskać lub nakarmić zwierzęta: konie, świnie, kaczki. Naszą uwagę zwróciła również ogromna pszczoła, z którą bawiliśmy się po posiłku (fotografie poniżej).
Pełni wrażeń i bardzo zmęczeni wróciliśmy do Portsmouth.
Dziękujemy Muzeum za wysiłek w przygotowanie wszystkich atrakcji! Dziękujemy towarzyszącym nam wolontariuszom i rodzicom za pomoc w opiece nad dziećmi.

https://www.facebook.com/PolishCommunitySchoolPolskaSzkolaSobotnia/posts/1642589815813513






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz